Radziechowy to miejsce, w którym spędziłam sporą część swojego życia. Wspomnienia z dzieciństwa są związane właśnie z tym miejscem, dlatego że mam tu rodzinę. Ale nie, nie mam przodków górali. Mimo, że od zawsze mieszkam w Katowicach, to tu bywam naprawdę często, ze względu na dobry dojazd i na to, że pozostała część rodziny jest oddalona od nas o wiele kilometrów. Zatem Żywiec i okolice znam jak własną kieszeń. I mimo, że czasem tego miejsca nienawidzę to i tak je kocham. Jest tu po prostu pięknie. No i mam do tych stron mały sentyment.
Weekend rozpoczynający wiosnę spędzam właśnie tutaj, więc musiałam wybrać się na spacer z 1200d w charakterystyczne miejsce dla tych okolic - Golgotę Beskidów, zwaną również Matyską.
Matyska jest dla mnie kompletnie nudna, oklepana i znana. Byłam tu nie raz i wiem, że czasem bywa tu ładnie, ale ileż można... okazuje się, że jednak można. Wbrew pozorom przyjeżdża tu wiele turystów, czasem pielgrzymek. Golgota Beskidów to droga krzyżowa, idąc pod górę mija się stacje, które są naprawdę pięknie wykonane. Na samym szczycie góry stoi wielki krzyż, często odprawiane są tam Msze Święte. Po śmierci Jana Pawła II, na jednej z nich, w ogniu ukazała się jego postać. Zjawisko zostało uwiecznione, więc jeśli interesują Was zagadki wiary i kościoła, to spróbujcie szczęścia w Googlach i przyjeżdżajcie! ;)
Z racji tego, że uwielbiam przeglądać na innych blogach wpisy, w których jest mnóstwo zdjęć, to wrzucam to, co udało mi się dziś zrobić. Szczerze mówiąc nie jestem z nich zadowolona, nawet jestem na siebie zła. Prześwietliłam dużą ilość zdjęć i niewiele z nich dało się uratować.
Dlatego lekcja na dziś: lepiej zrobić niedoświetlone zdjęcie niż prześwietlone.
0 komentarze:
Prześlij komentarz