Ostatnie pół roku było dla mnie kompletną katastrofą. Totalnie nic nie szło po mojej myśli, na każdym kroku spotykały mnie niemiłe niespodzianki, no i na dodatek moje dwa komputery postanowiły zrobić mi na złość i się zwyczajnie zepsuć.
Mój staruszek, któremu życie podarowała Toshiba, zmarł po 4 intensywnych latach. To znaczy może nie do końca zmarł, bo padł mu tylko dysk, ale wspólnie z ogarniętym komputerowo bratem stwierdziliśmy, że lepiej zainwestować w nowy komputer niż wybudzać ze snu coś, co i tak ma słabe wnętrze. Zaczęły się więc wielkie poszukiwania nowego laptopa. Przez chwilę zaczęłam nawet zastanawiać się nad MacBookiem, byłam gotowa wyskoczyć z grubej gotówki na rzecz Retiny, ale kiedy porównałam parametry jakiegokolwiek MacBooka, z komputerami, które są dedykowane dla graczy (a więc są wydajne i grafika też całkiem ładnie śmiga), przy dwa razy lepszych wnętrznościach i dwa razy niższej cenie, stwierdziłam, że rezygnuję z Appla.
Po długich poszukiwaniach, kupiłam coś, co nie jest moim wymarzonym ideałem, ale też śmiga. Od tej pory miał napędzać mnie ASUS.
Dlaczego z ratunkiem miał mi przyjść serwis ASUSA?
Po niespełna miesiącu nie chciał się włączyć. Nie upadł, nie zalał się, nie wydarzyło się nic, co mogłoby przyczynić się do tego, żeby moje nowe maleństwo nie chciało się włączyć. Diody zapalały się na chwilę, komputer brzmiał tak jakby było w nim jakieś zwarcie i cisza. Mało tego, kilka razy się włączył jak próbowałam go uruchomić w innej pozycji niż standardowa, kiedy go przechylałam, parę razy pojawiał się komunikat o możliwości awaryjnego uruchomienia systemu z powodu nagłego wyłączenia się komputera. Wtedy byłam pewna, że podziało się coś z mechaniką. Zadzwoniłam do serwisu. Oczywiście standardowa procedura - niech pani naciśnie guzik, niech pani podłączy do prądu. Po odklepaniu tych regułek, pan z słuchawki powiedział mi jak zgłosić mój sprzęt na naprawę gwarancyjną (bo gwarancja oczywiście była), zrobiłam tak jak powiedział, zapakowałam komputer najładniej jak potrafiłam, na drugi dzień przyjechał kurier i zabrał paczuszkę. I od tamtej pory nie widziałam swojego maleństwa
przez półtorej miesiąca.
Jak oceniam serwis?
Wielki plus dla ASUSA za to, że
mogłam monitorować każdy ruch, który podział się z moją paczką, a później z naprawą komputera. Kolejną zaletą jest to, że klient jest na bieżąco informowany o ważniejszych zmianach przez SMS i na maila, tak więc nie ma możliwości przeoczenia czegoś, co dotyczy naszego wcale nietaniego sprzętu. Moja naprawa po tygodniu zawiesiła się i cały czas widniał komunikat o treści "nie mamy części potrzebnych do naprawy Twojego komputera". Systematycznie dostawałam taką samą wiadomość na telefon i maila, gdzie było napisane, że naprawa przedłuży się o 12 dni, ze względu na brak części. Codziennie 12 dni. Po około 20 dniach dostałam maila od pracownika serwisu, który zaproponował mi rozwiązanie, które nazwane było "rozliczeniem drogą sprzedaży". Totalnie nie wiem co to znaczy, bo nie zostało to wyjaśnione w wiadomości, ale mogę się domyślać, że chodziło o zamianę sprzętu na nowy. Zaznaczone było tylko to, że danych ze swojego komputera nie odzyskam, jeśli zgodzę się na taką formę kompromisu. Mało tego, miało to trwać ok. 4 tygodni, co nie do końca mi odpowiadało. Odpisałam, że chcę czekać, aż naprawa mojego sprzętu będzie możliwa i czekałam dzielnie dalej. W międzyczasie dostałam kilka kolejnych wiadomości dotyczących tego, że części będą mieli za 12 dni i 22 grudnia, ni z tego, ni z owego, dostałam list przewozowy! :) komputer był u mnie następnego dnia, z czego jestem zadowolona :)
Po ponad miesiącu rozłąki ze swoim osobistym komputerem, nie bardzo wiedziałam w czym nadrabiać zaległości. Zabrakło mi sprzętu w najgorszym możliwym momencie, ale jakoś sobie poradziłam i teraz nie potrafię się odnaleźć w tej sytuacji. Pomijając straty "psychologiczne", nie została mi też przedłużona gwarancja, a o takich przypadkach jak mój, przeczytałam kilkakrotnie na oficjalnej stronie ASUSA na Facebooku. Nie bardzo wiem też jak mam ogólnie ocenić serwis, ale
w subiektywnym odczuciu jest to mocno naciągane 3/5.
Wcześniej przeszukałam cały Internet na temat tego jak działa serwis tej firmy i nie znalazłam informacji, które by mnie zadowoliły. Dlatego piszę ten post. Także podsumowując: z pozoru wszystko jest tak jak być powinno, ale jednak czegoś brakuje. Szczególnie polecam poczytać co słychać u nich na FB, tamte opinie zbiły mnie z tropu w ogólnej ocenie, więc dają do myślenia. Tak myślę ;)
Do osiągnięcia niezwykłego jeszcze trochę brakuje, ale mimo wszystko nie zniechęcałabym się od razu i być może zaufałabym :)